"There's this place.. called climbers' paradise."
Jest takie miejsce. Całkowicie odseparowane od znanego nam świata, cywylizacji i internetu. Daleko na południu Tajlandii, gdzie dostać się można tylko łodzią. Z plażą jak z obrazka, zamkniętą klifami z obu stron i z ciągnącym się lasem palmowym wzdłuż całego wybrzeża.
W głębi tego lasu znajdziemy jednak miejsce z niespotykaną dotąd harmonią i spokojem. To wioska składająca się z drewnianych domków zamieszkałych przez Tajów i podróżników świata zachodniego. Trafili tu, bo szukali dwóch rzeczy: dobrej zabawy, oraz odłączenia, przynajmniej chwilowego, od codziennie znanego nam świata mediów, polityki, wojen i codziennej pracy, pieniędzy, pośpiechu.
Znów przyrównam się do Richarda granego przez Leonardo di Caprio w filmie "The Beach", bo na to miejsce trafiłem zupełnie przypadkiem. Nie, nikt nie podał mi mapy. Z przyjemnością opiszę Wam jednak to miejsce. Pokusiłem się nawet by nazwać je "rajem", bo do tej pory nie byłem nawet o nim zdolny marzyć, że istnieje.