Większość z nas (często nieświadomie) posiada nawet po kilka, kilkanaście wersji siebie. Każdą z nich staramy się ukazywać w innej sytuacji, zależnie od tego, z jakimi ludźmi i w jakich okolicznościach mamy kontakt. Ta persona, czyli maska psychologiczna którą przybieramy na siebie by uzyskać kompromis między swą jednostką a społeczeństwem 2, stała się na tyle powszechna, że dla większości z nas jest ona już nieodłącznym elementem naszej garderoby - i nie wyobrażamy sobie wyjść bez niej z domu.
Przykład? Mój kolega, nazwijmy go Paweł, cały czas ma w swoim zestawie kilka masek, które przybiera na okrągło. Pracując w korporacji, nosi maskę profesjonalisty - nie ma tu miejsca na błędy, niepotrzebny luz, jak i zbędne gadki przerywające pracę. Wychodząc do pubu z kumplami, jest duszą towarzystwa - rozśmiesza wszystkich, to on wybiera kierunek konwersacji, jak i całej imprezy, decydując, co jest ok i śmieszne, a co już nie w czasie. Natomiast gdy jest już w domu ze swoją dziewczyną, zakłada maskę idealnego partnera, by uniknąć niepotrzebnych konfliktów i zbudować najlepszą możliwą atmosferę.
W efekcie: nikt w firmie nie wie, że Paweł poza pracą jest tak na prawdę całkiem przyjaznym i towarzyskim facetem, bo współpracownicy znają go tylko ze strony kogoś, kto wykonuje swoją pracę jak należy - i nic poza tym.
Jego znajomi chętnie zapraszają go na piątkowe wyjście do pubu, bo wiedzą, że z nim nigdy nie będzie nudno. Ale nie zawierają z nim bliższych relacji. Wszystkim wydaje się, że Paweł jest dobrym kumplem do piwa, ale niekoniecznie kimś, kto doradziłby w życiowych sprawach - pewnie tylko ironicznie by nas wyśmiał w towarzystwie, że mamy jakieś błahe problemy.
Jego dziewczyna natomiast wie o nim wszystko, co stara się jej pokazać. To na początku może być wystarczające, ale po dłuższym czasie, ich związek stanie się sztywny, sztampowy, nudny, a w końcu: złudny. To dlatego, że nigdy nie będzie miała okazji poznać Pawła z jego prawdziwej strony. Nie dowie się, kim tak na prawdę jest, bo cały czas gra inną osobę.
Takich osób jak Paweł jest w dzisiejszym społeczeństwie niestety znacznie więcej. Większość z nas posiada kilka masek w swoim asortymencie. I o ile czasem taka maska jest w pewnym stopniu przydatna (by np. uchronić swoje prawdziwe Ja przed wrogiem albo przystosować się do innej kultury), to w zdecydowanej większości przypadków jest ona zbędna. Staliśmy się od niej tak zależni, że zakładamy już ją na siebie całkiem nieświadomie - z przyzwyczajenia starając się grać inną osobę (na dodatek często z mizernym efektem).
To niedobrze, bo zakładając maskę, przestajemy być oryginalni. Tracimy swoją prawdziwą twarz, stając się czarno-białą postacią w kolorowym świecie. Przestajemy przeżywać go w pełni, zamiast być w nim po prostu sobą.
Pomyślmy, jak wiele osób dookoła nas nosi na sobie maskę. Może sam taką posiadasz? Pytanie brzmi, czy nosisz ją świadomie i dla określonego celu, czy po prostu z przyzwyczajenia i presji innych.
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak piękny i kolorowy byłby ten świat, gdyby nikt nie musiał udawać kogoś innego - i byłby zawsze po prostu sobą? Im bardziej studiuję ten temat, myślę, że to jest ten świat, do którego powinniśmy dążyć.
Zdjęcie z okładki pobrane z http://nocamels.com/2014/01/study-liars-dont-lie-about-how-often-they-lie/ ↩
Jeśli spodobał Ci się ten post, zapraszam przeczytania następnego postu: 5 powodów, dla których powinniśmy pozbyć się swojej maski .