Gdy opowiadam osobom o jedno lub dwa pokolenia starszym, jak mnogie dzisiaj młodzi ludzie mają możliwości życia i rozwoju, słuchają z niedowierzaniem. Moi dziadkowie, a nawet rodzice marzyli o takim świecie. Rozmarzeni, z lekkim żalem oznajmują mi jednak najczęściej wprost: "za naszych czasów, to po prostu nie było możliwe". Dopiero nasze pokolenie ma okazję skorzystać z tej pełnej wolności jaka jest teraz.

Zdaje się, że jako ludzkość w końcu doszliśmy do upragnionego nam celu - raju, gdzie każdy z nas ma zapewnione mu podstawowe prawa człowieka (bez względu na jego rasę czy pochodzenie), pełną wolność (np. co do wyznania lub podjętego zawodu), a nawet zapewnione podstawowe środki potrzebne do życia. Pytanie brzmi jednak, jak długo ten raj będzie trwać?

W obliczu kryzysu

Z każdym dniem wiadomości bombardują nas dziesiątkami tragicznych wydarzeń i niebezpieczeństw, które nad nami czyhają. Niektóre z nich zdają się być jednak ostatnio coraz bardziej nam faktycznie zagrażające. Na przykład:

  1. Europa się starzeje i wymiera. Kto sfinansuje emerytury?
  2. Kryzys grecki odsłania głębsze problem strefy euro
  3. Nienadążanie polityki integracyjnej za polityką imigracyjną2, czyli:
    • zagrożenie przyjęciem zbyt wysokiej liczby imigrantów, którym nie zdążymy zapewnić odpowiednich środków do życia, przez co nie zdążymy się z nimi w czas zintegrować, powodując wewnętrzny rozłam Europy.
    • zbyt gwałtowne rozprzestrzenianie się wrogich nam kultur, których nie zdążymy dostosować do naszych praw i zasad (np. skrajny Islam).

Emocje sięgają zanitu. Zwłaszcza przy dyskusjach o polityce imigracyjnej, na której temat niemal każdy z nas zdaje się mieć własne zdanie. Gdyby dzisiaj zarządzić referendum w tej sprawie, założę się, że głosować by poszedł prawie każdy - i tu nie byłoby żadnego problemu z frekwencją.

Powód tego, że ten temat jest dla nas tak burzliwy, jest taki sam dla którego Donald Tusk powiedział, że "stoimy teraz przez obliczem wielkiego kryzysu" 1. Jedna zła decyzja rządów UE i kilka niepoprawnych działań może spowodować katastrofalne, nieodwracalne już później zmiany w Europie. Kryzys UE jest możliwy i być może przed nami jest to jeden z ostatnich momentów, w którym możemy mu jeszcze zapobiec.

Europejski raj

Jest o co walczyć. Od 70 lat mamy niemal całkowity pokój w Europie. Trzeba przyznać: panuje tu powszechny dobrobyt. Chyba nigdy wcześniej nie było na świecie takiej sytuacji, w której każdy z obywateli miałby pełną wolność do tego gdzie będzie mieszkać, z kim będzie żyć, w jakim języku będzie mówić i kim będzie w przyszłości.

Na dodatek, dzisiejszy świat pełen jest możliwości. Przy odpowiedniej motywacji i ilości czasu, możemy zostać profesjonalistą w niemal każdej dziedzinie3. Czy chcemy zostać w jednym miejscu, przeprowadzić się do innego kraju, zmienić ścieżkę kariery, czy może spędzić całe życie podróżując po świecie poznając różne kultury - w mojej opinii, to wszystko jest dzisiaj w zasięgu ręki każdego Europejczyka. Inna sprawa, że nie wszyscy jeszcze sobie zdają z tego sprawę (że dziś każdy może wszystko i jest zwycięzcą). To pewnie dlatego w ostatnich latach mamy taki wysyp coachów, artykułów i szkoleń motywacyjnych ;)

Ten piękny świat nie miałby dziś swojego miejsca, gdyby nie długa i brutalna historia Europy i kultura, którą udało nam się w tym czasie zebrać, "wypracować". Gdyby nie miliony ludzi, którzy zginęli po stronie Aliantów w II WŚ, pewnie nie mielibyśmy dzisiaj takiej wolności co do naszej rasy czy języka. Gdyby nie rewolucja we Francji w XVIII wieku, być może nie owiązywałyby dziś tak powszechne Prawa Człowieka i Obywatela. Europa musiała przejsć przez swoje rewolucje i wojny, aby doszła do punktu, w którym jest teraz.

Starożytny Rzym, a Unia Europejska

Jednak wszystkie poprzednie mocarstwa, w których teorytycznie też panował powszechny dobrobyt, naukowy progres i bogata kultura, jak np. Starożytna Grecja czy Rzym, upadły. Tu nasuwa się pytanie - czy ta niemalże utopia, w której obecnie mamy przyjemność żyć, będzie trwać wiecznie? Czy dzisiejsze mocarstwa wychwalające wolność człowieka jak np. UE lub USA, będą pierwszymi na Ziemi, które przetrwają wszelkie światowe problemy? Czy nasze lekcje, które otrzymywaliśmy w szkole o historii, logice, demokracji i poszanowaniu wolności innego człowieka, okażą się wystarczające?

Niestety, pewnie naiwnym byłoby sądzić, że tak będzie. Pytanie brzmi więc: jeśli UE upadnie, to kiedy? Czy będzie to jeszcze za naszego pokolenia? Jak przesunąć to na jak najpóźniej?

Ostatnie wydarzenia jasno pokazują, że już w obecnym momencie z UE nie jest zbyt kolorowo:

  1. Kryzys ekonomiczny w Grecji i niepewna sytuacja ekonomiczna krajów śródziemnomorskich udowadnia, że gospodarka Unii i strefa Euro wcale nie jest taka stabilna.

  2. Coraz częściej opisywane przez media i znajomych przypadki o przestępstwach dokonywanych przez imigrantów, którzy nie dali rady się w czas zintegrować z naszą kulturą, pokazują, że nie panujemy w pełni nad imigracją i wymianą kultur.

  3. ISIS i skrajne środowiska islamskie zdają się z każdym dniem przyrastać na sile. Wymuszając obowiązkowe prawa szariatu w coraz to kolejnych krajach i okazując brak poszanowania dla innych kultur i religii (nadto wykorzystując naszą europejską tolerancję i polityczną poprawność), zdaje się, że przy odpowiednio popełnionych przez nas błędach, mogliby w mniej lub bardziej dalekiej przyszłości wprowadzić szariat także w Europie - pozbywając się kultury i praw wolności, o które tak długo przecież walczyliśmy.

Starożytny Rzym nie upadł tylko dlatego, że za bardzo się rozrósł. Na jego upadek złożyło się wiele różnych czynników. Historycy do dziś spierają się, który z nich był największy. Niektórzy mówią po prostu jednak, że każde mocarstwo prędzej czy później upada, gdy tylko w jednym momencie zasadą prawdopodobieństwa zdarzy się zbyt wiele negatywnych czynników. Inaczej mówiąc, Rzym miał pecha, bo zbyt wiele takich czynników złożyło się naraz i nie dało się już go odratować.

Zbyt wiele prowadzonych wojen, następująca po tym dewaluacja pieniądza i zubożenie ludności rzymskiej przez jednego z cesarzy by móc opłacić armie; złe oszacowanie finansowych potrzeb kraju, a także mnóstwo wewnętrznych problemów w Rzymie, jak np. brak odpowiedniej, zdecydowanej władzy i następujący przez to rozłam społeczeństwa i kraju, spowodowały, że to niegdyś potężne cesarstwo upadło.

Is Europe falling apart? - zdjęcie z http://www.salon.com/2014/06/01/is_europe_falling_apart/

Kryzys wartości

Unia Europejska z pewnością jeszcze nie upadła i można zapobiec jej obecnym kryzysom. Czuję jednak, że powszechny nam obecnie dobrobyt sprawia, że zapominamy o prawdziwych wartościach, które były wyznawane w dawnych czasach, gdy każdy dążył do tego, by społeczeństwo “przetrwało”.

Dziś wszystko wydaje się być “spopularyzowane”, “dla mas”.
Książki, muzyka i literatura przestały być ambitne.
Dziennikarstwo przestało być odkrywcze i rzetelne, w większości przypadków spłycając się tylko do tekstów z sensacyjnymi nagłówkami. Coraz trudniej o rzetelne felietony, czy artykuły wyczerpujące dany temat dzięki bogatemu zbiorowi faktów i opinii.
Wreszcie: przestaliśmy poważnie traktować politykę. Wybory zdają się już tylko przypominać konkurs najpiękniejszej Miss, gdzie głosujemy tylko na podstawie zdjęć i nagłówków z plakatów wyborczych.

Obawiam się, że przez wyżej wymienione czynniki to właśnie członkowie naszego pokolenia mogą stać się pierwszymi świadkami upadku naszej cywilizacji. Z tym, że to nie będzie “jeden moment”, w którym wszystko upadnie, lecz długo trwający proces rozpadu - tak, jak to było w przypadku Starożytnego Rzymu. Chociażby poprzez jeden z następujących scenariuszy:

  • Całkowity upadek Grecji poprzez wyrzucenie ich ze strefy Euro i brutalne zaniechanie dla nich jakiejkolwiek pomocy.
  • Przyzwolenie na błędy Grecji, brak odpowiednio wyciągniętej z tego lekcji i następujący przez to kryzys ekonomiczny w kolejnych krajach UE.
  • Zbyt nagły przyrost imigrantów w Europie, którzy nie zdążą się zintegrować, co spowoduje wewnętrzny rozłam społeczeństwa.
  • Lub przeciwny imigrantom rasizm i nacjonalizm, na których temat pozwolę sobie tylko przypomnieć, że jeszcze nigdy w historii ludzkości te nastawienia nie okazały się dobrym rozwiązaniem.

Pytanie brzmi więc: Czy jako Europejczycy wyciągniemy z tego wnioski i w czas przestaniemy być obojętni na temat losu naszego kontynentu, zanim nastąpi nieodwracalny kryzys? Jak możemy mu zapobiec?