Gdy opowiadam osobom o jedno lub dwa pokolenia starszym, jak mnogie dzisiaj młodzi ludzie mają możliwości życia i rozwoju, słuchają z niedowierzaniem. Moi dziadkowie, a nawet rodzice marzyli o takim świecie. Rozmarzeni, z lekkim żalem oznajmują mi jednak najczęściej wprost: "za naszych czasów, to po prostu nie było możliwe". Dopiero nasze pokolenie ma okazję skorzystać z tej pełnej wolności jaka jest teraz.
Zdaje się, że jako ludzkość w końcu doszliśmy do upragnionego nam celu - raju, gdzie każdy z nas ma zapewnione mu podstawowe prawa człowieka (bez względu na jego rasę czy pochodzenie), pełną wolność (np. co do wyznania lub podjętego zawodu), a nawet zapewnione podstawowe środki potrzebne do życia. Pytanie brzmi jednak, jak długo ten raj będzie trwać?